Czemu jest tak zimno?

zimaMęczą mnie narzekania, że wciąż jest zimno, trzeba skrobać szybę od samochodu, płacić za ogrzewanie i nie da się rowerem jeździć. Jest luty, to jest zimno. Czy ktoś spodziewa się letnich temperatur o tej porze roku?

Na wszystko jest jakaś rada. Zamiast narzekać, że ani samochód, ani rower na taką pogodę się nie nadaje rozwiązaniem jest komunikacja miejska. Wiem, że „państwu” nie przystoi ze zwykłymi obywatelami tłuc się, czasami zapchanym autobusem, do pracy.

Któregoś dnia w takim autobusie jeszcze przed siódmą rano zauważam chłopca z tornistrem. Na moje oko 4 może 5 klasa podstawówki. Siedział przysypiając, oparty o szybę. A ja uważałam, że mam ciężkie dzieciństwo, bo do szkoły daleko (0,5km) pod wiatr, w zaspach śniegu i zawsze „pod górkę”. Kiedyś do szkoły podstawowej chodziło się do tej najbliższej, a teraz dzięki ambicji rodziców dzieciak ma naprawdę przerąbane tłukąc się na drugi koniec miasta, bez względu na pogodę. Nawet nie może ponarzekać, że szybę trzeba skrobać. A może ma podobnie jak ja najgłupsze marzenie dzieciństwa – żeby być wreszcie dorosłym….

A zresztą dlaczego narzekamy na zimno? Wystarczy popatrzeć na naszą cudowną młodzież. Goła głowa, bez względu na to, czy jest +1, czy – 10˚C. I do tego hit sezonu – niskie buty i goła kostka! Nogawka od spodni nie może nie może zasłonić kostki, a skarpetki, jeśli w ogóle są to krótkie, żeby nie wystawały z butów.

Zastanawiam się… nie nad tym, czy nie jest im zimno, ale gdzie podział się rozum? Bo na pewno nie poszedł w pięty. Już raczej zamienił się miejscem z inną częścią ciała, na której się siedzi. Chociaż i to nie jest do końca pewne, bo mini spódniczki są modne cały rok.

I jeśli się komuś wydaje, że to młode pokolenie będzie pracowało do 65 roku życia do emerytury, to trzeba się zdrowo puknąć w głowę. Oni już teraz są inwalidami. Ale na głupotę chyba nie ma lekarstwa, bo lubimy popadać w skrajności. Nie dalej jak w ubiegłym roku widziałam w pociągu młodą osobę w letniej sukience – to był maj – odpowiednio wydekoltowanej i z szalem – kominem owiniętym niczym korale. Dziewczyna się wachlowała, ocierała pot chusteczką, ale nie przyszło jej do głowy, żeby zdjąć szal…

Przyznam się – nie cierpię zimy. Jestem stworzeniem ciepłolubnym. Ale wspominając zimy sprzed kilkunastu lat, gdzie śniegu było po pas, a mróz sięgał – bagatelka – 20˚C, teraz mamy lajcik.

Więc na często retoryczne pytanie – czemu jest tak zimno? – odpowiadam przekornie: „bo wiosna idzie”.

Jolanta Bartoś, Leszno, 12 lutego 2017