Ben Cook: „To był wielki rok”

Ben Cook ma za sobą wybitny sezon. Zarówno w Anglii, jak i w Polsce. W rozmowie z Taylorem Lanningiem ze Speedway Star opowiada o swoich początkach, odczuciach i planach. Poznajcie SuperBena nieco bliżej.


Odwiedź nasze social media:

Artykuł pochodzi z magazynu Speedway Star. Cyfrową wersję magazynu można zakupić tutaj.

Ben Cook pracował akurat na dachu budynku, montując instalację elektryczną, kiedy otrzymał wiadomość, która miała zmienić jego życie. Pod koniec pandemicznego roku 2020 właściciel klubu Poole Pirates, Matt Ford, skontaktował się z drobnym Australijczykiem, by zapytać o jego plany. Cook pracował wówczas przy instalacjach w Nowej Południowej Walii.

Cztery lata później Cook, jako kapitan, poprowadził zespół Pirates do historycznej potrójnej korony Championship. Indywidualnie był to dla niego ósmy medal w drugiej lidze w Anglii – zdobył trzy mistrzostwa, trzy Puchary KO oraz dwa tytuły BSN Series. A to oznacza, że drużyna Poole z Cookiem w składzie nie zdobyła tylko dwóch tytułów… A jakby tego było mało, tym sezonie Cook zdobył także mistrzostwo Anglii z Belle Vue

Jednak gdy zespół Pirates świętował przy szampanie i fajerwerkach potrójną koronę, Cook ogłosił, że opuszcza klub. Australijczyk ma 27 lat, nie jest najbardziej ekspresyjną osobą na świecie; zawsze jest cichy, uprzejmy i skromny. Sam jednak przyznaje, że trudno było mu opanować wszystkie słodko-gorzkie emocje związane z decyzją o zakończeniu przygody z Poole: „To była dla mnie dość dziwna chwila. Byliśmy tam, by unieść trofeum, ale jednocześnie wiedziałem, że to koniec pewnej ery, więc emocje były mieszane. W pełni to do mnie dotarło dopiero po ostatnim wyścigu. Oczywiście był tam Middlo (Neil Middleditch) i mój brat (Zach). To były ostatnie okrążenia wokół toru, przynajmniej na razie.”

„Podnieść trofeum na koniec było czymś niesamowitym. Zdobyć potrójną koronę i być kapitanem w jednym roku to dobre pożegnanie – naprawdę świetny sposób na zakończenie.”

„Myślę, że do końca to do mnie dotrze dopiero na początku przyszłego roku. Gdy wszyscy chłopcy będą zaczynać sezon w Poole, będzie dziwnie, że nie będę częścią tego wszystkiego. Ale jednocześnie będę się tam pojawiać i nie będę dla nich obcym.”

„Poole to jedyne, co znałem przez ostatnie cztery lata. Umożliwili mi rozpoczęcie kariery i sprowadzili mnie do Wielkiej Brytanii. Przed tym wszystkim rozmawiałem z Mattem i Danem (Fordem) wiele razy.”

Czytaj także: Leszczyńscy stranieri: Ronnie Correy

„Matt bardzo pomógł mi podjąć decyzję, gdzie chcę iść i wciąż ścigać marzenia. Chcę wspinać się po drabinie coraz wyżej i oni wspierają mnie w tym. To nie była łatwa decyzja. Sprowadzili mnie z Australii. Nigdy wcześniej nie byłem za granicą, aby ścigać się profesjonalnie przez osiem miesięcy w roku. To było ogromne wyzwanie dla mnie i dla Zacha.”

„Mieszkam tu z Middlo i zawsze miałem ciepłe przyjęcie od Matta i Dana. Wszyscy byli wspaniali. Niewielu zawodników ma szansę być lojalnym wobec jednego klubu z powodu limitu punktów i innych rzeczy.”

„Ostatecznie to Matt pomógł mi podjąć decyzję o odejściu. Sprawił, że nie było to aż tak trudne, jeśli to ma sens, ponieważ chce, żebym się rozwijał. Jednak zawsze będę mieć szczególne miejsce w sercu dla Poole.”

Piraci zbudowali prawdziwą twierdzę w XXI wieku. Na swoim szczeblu rozgrywkowym są niemal nie do pokonania. Być może sekretem ich sukcesu jest rodzinna atmosfera, która sprawia, że ciągle napływające talenty z Australii, doskonale się tam czują.

„Wciąż pamiętam, gdzie byłem, kiedy dostałem wiadomość z propozycją podpisania kontraktu z Poole. Byłem w pracy i pamiętam, na jakiej budowie wtedy byłem.”

„Jestem elektrykiem i byłem na budynku, montując antenę Wi-Fi, kiedy dostałem wiadomość od Matta Forda, pytającego, jakie mam plany i czy jestem zainteresowany przyjazdem do Wielkiej Brytanii, by ścigać się dla Poole.”

„Ta wiadomość zmieniła moje życie. To było niesamowite uczucie. Od razu zadzwoniłem do mamy i taty. Potem musiałem wszystko przygotować. To ogromne przedsięwzięcie – było wiele do załatwienia, od wiz po miejsce do zamieszkania, motocykle… masa rzeczy do załatwienia.”

„Pierwszy rok to był ogromny krok w nauce. Szybko się na tym zbudowałem, a drugi rok był o wiele lepszy. W trzecim sezonie miałem okazję ścigać się dla Peterborough. Kiedy się zamknęli, dostałem szansę dołączyć do Belle Vue.”

„Na początku roku, gdyby ktoś powiedział mi, że tyle osiągnę, pewnie bym mu nie uwierzył.”

Cook ma za sobą również udany sezon dla Unii Leszno, w najsilniejszej lidze świata. „Zawsze marzyłem o tym, by ścigać się w Polsce. Pokonanie takich rywali i zakończenie sezonu w top 20 pod względem średniej w Ekstralidze to coś wspaniałego.”

„To było niesamowite. Chcesz ścigać się z najlepszymi na świecie. To, co się dzieje, jest naprawdę niesamowite.”

Mimo wszystkich medali zdobytych w Wielkiej Brytanii i nagłego sukcesu w Polsce, Cook pozostaje spokojny.

„Jestem wyluzowany, żyję chwilą. Nie wywieram na sobie presji. Każdy chce dotrzeć do Grand Prix, ale nie mam tego za cel.”

„Jeśli za bardzo się stresujesz, przestajesz się tym cieszyć, a wtedy to staje się obowiązkiem zamiast hobby. Może to dlatego odniosłem sukces w Polsce – nie miałem dużych oczekiwań, po prostu dawałem z siebie wszystko.”

„To moje nastawienie. Trzeba mieć cel, wiedzieć co chcesz osiągnąć. W przyszłym roku będę się ścigał w Polsce, miejmy nadzieję również w Szwecji i najwyższej lidze w Wielkiej Brytanii. Zobaczę, co będzie dalej.”

Czytaj także: Ben Cook wrócił do ścigania w wielkim stylu

Ta niesamowita, pełna sukcesów historia mogła jednak mieć zupełnie inne zakończenie. Cook przeżył straszny wypadek w Sheffield w półfinale play-offów Premiership, w połowie września, gdzie został wyrzucony z motoru i uderzył o tor jak szmaciana lalka. Sezon wydawał się wówczas dla Cooka zakończony.

Przyznaje, że czuje się szczęściarzem, że udało mu się wrócić: „Dlatego trzeba brać życie takim, jakie jest, i nie patrzeć zbyt daleko w przyszłość, bo to niebezpieczny sport.”

„Po tym groźnym wypadku w Sheffield uderzyłem się mocno w głowę. Gdy się ocknąłem w szpitalu, pomyślałem: „Czy to sen? Czy naprawdę tu jestem?” Potem musiałem zrozumieć, co się wydarzyło.”

„Przeszedłem wszystkie procedury medyczne i udałem się do specjalisty od urazów głowy. Kupiłem sobie też komorę hiperbaryczną i przez miesiąc robiłem wszystko, co mogłem, by wrócić do wyścigów.”

„Na szczęście, dzięki pogodzie i kilku odwołanym wyścigom, nie straciłem za wiele.”

„To było wspaniałe uczucie wrócić do ścigania dla Poole przeciwko Scunthorpe. Chciałem tylko przejechać te zawody, a zdobyłem maksymalną liczbę punktów. Ostatnie trzy spotkania były jak przed wypadkiem.”

„Jestem wdzięczny, że mogłem wrócić. Bycie kapitanem i zdobycie trzech trofeów z Poole było wyjątkowe.”

„Teraz wracam do Australii i będę uczestniczył w krajowych mistrzostwach na początku stycznia. Ale chcę się trochę wyluzować. W tym roku miałem niemal 90 zawodów. Byłem swoim mechanikiem i czyściłem każdy motocykl w Wielkiej Brytanii. To był wielki rok. Teraz chcę wrócić do domu i odpocząć!”

Artykuł pochodzi z magazynu Speedway Star. Cyfrową wersję magazynu można zakupić tutaj.

Czytaj także: Brak bonusów przesądził o klęsce Fogo Unii