Metafora życia

IMG_0009Kilka miesięcy temu, gdy moja siostrzenica Angelika zaczęła planować swoje wesele poprosiła mnie o zrobienie specjalnie dla niej niepowtarzalnej biżuterii i bukietu ślubnego. Uznałam wtedy, że kwiaty powinny być prawdziwe, tak jak miłość, która ich połączyła. Ale po drodze sytuacja troszkę uległa zmianie i również dlatego, żeby mnie myszy nie zjadły, postanowiłam zrobić jeden kwiatek, który najbardziej będzie odzwierciedlał i symbolizował ŻYCIE.

Jest tylko jeden kwiat, który może być taką metaforą – kaktus.

Pozwólcie, że wyjaśnię dlaczego. Otóż życie nie jest usłane płatkami róż, co najwyżej łodygami tych kwiatów. Wydaje ci się, że możesz bezpiecznie przejść, a tam same kolce. Na dodatek ukryte wśród liści i pod złudnym pięknem kwiatów.

Kaktus przynajmniej nie ukrywa, tych kolców. Trzeba zdać sobie sprawę, że wokół otaczają nas same szpile. Panna młoda biorąc ślub, jeden z takich kolców dostaje w pakiecie razem z ukochanym mężem. I jest to teściowa.

Cokolwiek by nie powiedzieć o tej cudownej kobiecie… A właściwie tu zamilknę, bo niedługo i ja zostanę teściową.

W każdym razie należy pamiętać, że matkę ma się tylko jedną.

Innym kolcem, który przynosi wiele bólu, ale również wiele radości jest ten najważniejszy mężczyzna w życiu. I to wcale nie jest mąż!

Tak, tak…. Zazwyczaj zmienia się zdanie po urodzeniu syna.

Natomiast ten młody, przystojny i szczupły facet… Za kilka lat zostanie tylko „i”… Noszący od dziś na palcu GPS, może tylko potrzymać za rękę, kiedy my – kobiety cierpimy. Na pewno za nas nie urodzi dziecka. Pranie, to też filozofia. Za to bardzo dobrze wie, gdzie w lodówce stoi piwo.

Na tym przepięknym kwiatku jest jeszcze wiele kolców, które trzeba pielęgnować z wyjątkową starannością. Każdy z nich to odpowiednik jednej osoby, która ma jakieś miejsce w naszym życiu. Te wyjątkowe, bliskie nam osoby potrafią ranić najbardziej. Taki ból odczuwamy zawsze ilekroć zabraknie jednej z nich. Ból, który tkwi cierniem w sercu i za nic nie można się go pozbyć. To cierpienie towarzyszy nam zawsze i dopóki je odczuwamy, czujemy też obecność tych nieobecnych.

Mówią, że cierpienie uszlachetnia…

Tak więc, moja droga Angeliko, i wszystkie inne panie, które wyszłyście za mąż, lub na razie planujecie taki krok, musicie zdać sobie sprawę, że w waszych rękach pozostaje szczęście. Musicie dbać o ten kaktus – metaforę swojego życia, bo nawet coś tak brzydkiego i niebezpiecznego potrafi wydać przepiękne kwiaty. Musicie nauczyć się pielęgnować wszystkie kolce, aby was nie raniły za każdym razem gdy się do nich zbliżycie. I życzę, aby każda chwila cierpienia zmieniała się w wyjątkowy kwiat, aby wasz kaktus zakwitł w pełni.

Jolanta Bartoś, Leszno, 15 kwietnia 2016