Zengota: Zawiodłem, choć gryzłem i walczyłem
Bohater meczu z Apatorem, tym razem zaliczył srogą wpadkę. W Zielonej Górze Grzegorz Zengota nie pokonał żadnego rywala. – Mieliśmy liczną grupę kibiców z Leszna i niestety ich zawiedliśmy – powiedział w trakcie Magazynu PGE Ekstraligi na antenie Canal+.
Odwiedź nasze social media:
Grzegorz Zengota w ostatnich kolejkach spisywał się doskonale, dlatego jego występ na torze w Zielonej Górze stanowił dla fanów Fogo Unii przykrą niespodziankę. Gospodarze wygrali ten mecz 53:37. Zawodnik nie starał się szukać tanich wymówek, ale zwrócił uwagę na fakt, że goście mieli ogromne trudności z właściwym odczytaniem toru. – Od początku było widać, że gospodarze dobrze się w tych warunkach czują. Na dystansie też mądrzej od nas dobierali ścieżki – przyznaje Grzegorz Zengota. – Ja sam popełniłem sporo błędów. Za dużo było pomyłek po naszej stronie przy zmianach ustawień i strat pozycji. Po próbie toru, patrząc na czasy, wydawało mi się, że mam odpowiednią szybkość. Zostałem jednak dość mocno zweryfikowany na torze – dodał.
Wychowanek Falubazu zdaje sobie sprawę, że sytuacja Fogo Unii jest bardzo trudna. – Żałuję, że tak się to potoczyło. Doskonale wiedzieliśmy jak ważne jest to spotkanie w kontekście walki o utrzymanie. Jesteśmy mocno niepocieszeni. Mieliśmy w Zielonej Górze liczną grupę kibiców z Leszna i niestety ich zawiedliśmy – powiedział w trakcie Magazynu PGE Ekstraligi na antenie Canal+, Grzegorz Zengota.
Dla leszczyńskiego zawodnika bardzo trudne okazało się samo wejście w mecz. W swoim pierwszym biegu zaliczył konfrontację z Janem Kvechem, która wytrąciła go z rytmu. – Ta sytuacja nie wpłynęła na mnie dobrze. Chłopaki z Zielonej Góry też wiedzieli o co jadą i rywalizowali ostro – przekazał Zengota. – Uważam, że przegraliśmy zbyt wysoko. Zabrało w dużej mierze moich punktów. Zawiodłem, choć gryzłem i walczyłem – dodaje.
Fogo Unia wróci do ligowych zmagań 21 lipca. Tego dnia podejmie na Stadionie im. Alfreda Smoczyka zespół z Grudziądza. Leszczynianie nie będą mogli pozwolić sobie na porażkę.