Unia Leszno wie skąd wzięła się imponująca frekwencja
Pomimo spadku do Metalkas 2. Ekstraligi zainteresowanie meczami Fogo Unii było ogromne. Na Stadion im. Alfreda Smoczyka przychodziło niemal tyle samo widzów co we wcześniejszym sezonie. Rafał Dobrowolski przekonuje, że spory wpływ na to miało rozgrywanie spotkań w niedzielę o relatywnie wczesnych porach.
Odwiedź nasze social media:
Domowe mecze Byków oglądało w tym roku z trybun średnio blisko 9,5 tysiąca osób. Takiego wyniku nie osiągnęło kilka klubów z najwyższej klasy rozgrywkowej. Frekwencja na leszczyńskim obiekcie była tylko minimalnie niższa niż w 2024 roku i lepsza niż w roku 2023. – Nie spodziewaliśmy się, że kibice będą tak licznie odwiedzać nasz stadion – mówi Rafał Dobrowolski, rzecznik Unii Leszno. – Już sezony 2023 i 2024 mogły nastrajać optymistycznie. Podczas spotkań, których stawką było utrzymanie w lidze frekwencja była wysoka. Pamiętam mecz z grudziądzanami w 2023 roku, kiedy na trybunach zasiadło 15 tysięcy osób. Ta tendencja później się utrzymała. Frekwencja w 2025 roku też nas pozytywnie zaskoczyła. Mieliśmy mały spadek w okresie wakacyjnym, ale na spotkania fazy play-off kibice wrócili – dodał.
W leszczyńskim klubie przeprowadzono analizę frekwencji w 2025 roku. Jakie wyciągnięto wnioski? – Piątkowym meczom w Ekstralidze towarzyszyła zwykle mniejsza liczba widzów. Lepiej to wyglądało podczas spotkań niedzielnych i to nam się potwierdziło w Metalkas 2. Ekstralidze – mówi Rafał Dobrowolski. – Oprócz jednego spotkania jeździliśmy u siebie w niedziele. Zwykle mecze zaczynały się o 13.00 lub 15.00. Otrzymywaliśmy sygnały od kibiców, że właśnie te godziny im najbardziej odpowiadały. Były wygodne dla rodzin z dziećmi, dla których rozpoczęcie meczu np. o 20.00, to zbyt późno. Zatem śmiało mogę powiedzieć, że naszej frekwencji pomogło rozgrywanie spotkań w niedziele o wcześniejszych porach. Ważne było także to, że kibice utożsamiali się z naszymi zawodnikami.
