Sezon 1992. Debiut Hancocka, dramat Pawlickiego

Tylko dwie porażki zaliczyli w sezonie 1992 żużlowcy Unii. Byki w świetnym stylu wywalczyły awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. W większości spotkań leszczynianie gromili rywali zdobywając ponad 60 punktów.
Odwiedź nasze social media:
Po serii sukcesów w drugiej połowie lat 80. Unia Leszno popadła w kryzys. W 1991 roku klub zmagał się z trudnościami finansowymi, a zawodnicy z kontuzjami. W efekcie zespół spadł do drugiej ligi. Oczywistym celem na 1992 rok było więc wywalczenie awansu. Unię Leszno reprezentowali wtedy: Roman Jankowski, Zenon Kasprzak, Greg Hancock, Sławomir Rypień, Ronnie Correy, Zbigniew Krakowski, Piotr Pawlicki, Paweł Jąder, Dariusz Łowicki, Robert Ralis, Vladimir Kalina, Robert Mikołajczak, Piotr Grycaj i Krzysztof Mitura. Oznaczało to, że w zespół przystąpił do zmagań w drugiej lidze w niemal identycznym zestawieniu jak przed rokiem. Dodatkowo zakontraktowani zostali młodzi, obiecujący Amerykanie. Wydawało się, że awans jest w zasięgu ręki. Nie lekceważono jednak rywali. Groźne wydawały się w szczególności zespoły z Rybnika i Gniezna.
Na inaugurację Byki wybrały się do Świętochłowic. Tam nie było mowy o braniu jeńców. Unia zmiażdżyła gospodarzy 66:24. Podobnych spotkań w sezonie 1992 było więcej. W pierwszym meczu na Stadionie im. Alfreda Smoczyka rozbita została drużyna z Krosna. Komplety punktów zdobyli: Roman Jankowski, Zenon Kasprzak i Piotr Pawlicki.
W następnej kolejce przed leszczynianami stanęło trudniejsze zadanie jakim był wyjazd do Gniezna. W ekipie gości zadebiutował wtedy przyszły wielokrotny mistrz świata – Greg Hancock. Amerykanin nie zaprezentował się jednak z najlepszej strony. Byki przegrały w tym starciu 43:47.
Powrót na własny tor zakończył się imponującym zwycięstwem nad drugim zespołem wrocławskiej Sparty. Udany występ zaliczył Ronnie Correy, który po raz pierwszy startował przed leszczyńskimi kibicami. W następnym meczu Byki z łatwością rozprawiły się z grudziądzanami na ich torze. Doskonale spisali się w tym boju Roman Jankowski i Piotr Pawlicki. Ci sami zawodnicy stanowili o sile Unii w wysoko wygranym pojedynku w Ostrowie.
Jak się okazało dla Piotra Pawlickiego był to ostatni mecz ligowy w karierze. Kilka dni później uległ fatalnemu w skutkach wypadkowi podczas finału Mistrzostw Polski Par Klubowych w Gorzowie. Uderzenia o bandę nie wytrzymał kręgosłup uwielbianego w Lesznie zawodnika. Lekarze uważali, że nigdy nie będzie już chodził. Piotr Pawlicki pokazał jednak ogromny charakter także poza torem. Dziś porusza się o kulach, co stanowi jeszcze większy sukces od tego, co osiągnął jako sportowiec.
Dramat jednego z liderów nie wróżył najlepiej przed spotkaniem z bardzo mocną drużyną z Rybnika. Byki zdołały jednak po ciężkiej przeprawie na swoim obiekcie zwyciężyć 46:44. W następnych kolejkach ligowych leszczynianie górowali nad rywalami. Przegrali do końca sezonu tylko jedno starcie. W Rybniku odrobinę lepsi okazali się gospodarze, którzy triumfowali 47:43.
O awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej przesądził mecz na swoim torze z gnieźnianami. Unia w pełni wykorzystała swoją szansę i pokonała gości 57:33. Dwie ostatnie kolejki ligowe były już zatem dla Byków rywalizacją „o czapkę śliwek”. Mimo znakomitej postawy w sezonie Unia nie zajęła jednak pierwszego miejsca w tabeli. Minimalnie lepsi okazali się rybniczanie. Oba zespoły mogły cieszyć się z awansu.
Źródło: speedwayw.pl