Ronnie Correy: Leszno wspominam zdecydowanie najlepiej

W czasach startów w barwach Unii Leszno uchodził za osobę wyluzowaną i towarzyską. Ronnie Correy przyznaje po latach, że do dziś pamięta wypad do klubu nocnego, który zaliczył w towarzystwie Adama Skórnickiego.


Odwiedź nasze social media:

Ronnie Correy był jednym z pierwszych obcokrajowców w Unii Leszno. Amerykanin pojawił się w miejscowym klubie w 1992 roku, wspólnie z Gregiem Hancockiem. Correy reprezentował też Unię w sezonach 1997 i 1998. Jego największym atutem były wyjścia spod taśmy, czemu zawdzięczał przydomek Rakieta. W sumie wystąpił w 10 meczach biało-niebieskich zdobywając dla nich 92 punkty.

Ronnie Correy udzielił wywiadu portalowi Po Bandzie, w którym wspomina swoją jazdę w Polsce. – Po tylu latach nie pamiętam jak to dokładnie było z moimi początkami w waszym kraju. Nie wiem czy nie było tak, że polecił mnie do Leszna Sam Ermolenko – opowiada Ronnie Correy. – Nie jestem jednak tego pewien. Startowałem w Polsce w czterech klubach, ale to właśnie Leszno wspominam zdecydowanie najlepiej. Przyjemnie się dla nich jeździło. Mieliśmy fajny zespół i, co ważne, wszyscy z nas tą jazdą się wtedy bawili. Najmniej mile pewnie wspominam Łódź. Niestety do dziś jest mi winna pieniądze i wątpię, abym kiedykolwiek je jeszcze w swoim życiu zobaczył – dodał.

Amerykanin nie ukrywa, że czas w Polsce wykorzystywał również na zabawę i życie towarzyskie. – Najważniejsze, że dawaliśmy radę na torze. Pewnie, że przygody były, ale ich szczegóły zostawiam dla siebie – mówi Ronnie Correy. – Powiem jedno. Jak dzisiaj sobie przypomnę jedną przygodę ze „Skórą” w klubie nocnym, to się śmieję.

Ronnie Correy ma za sobą udaną karierę reprezentacyjną. Z zespołem USA zdobył aż 3 medale drużynowych mistrzostw świata: złoty oraz dwa brązowe. Ma także w dorobku złoto (1991) i srebro (1992) w mistrzostwach świata par. Indywidualnie najwyżej sklasyfikowany był na dziesiątej pozycji w 1991 roku w Göteborgu. W sumie w finałach IMŚ Amerykanin wystąpił 4 razy.

Czytaj teraz: