Przykre słowa Ratajczaka. Otrzymał obrzydliwą wiadomość od kibica
Kiedy po sezonie 2024 Damian Ratajczak został wypożyczony do Falubazu wydawało się oczywistym, że wróci do Leszna jeśli Unia wywalczy awans. Tak się jednak nie stało. Zawodnik bardzo ceni sobie nowego pracodawcę.
Odwiedź nasze social media:
Decyzją o wyborze Falubazu na sezon 2026 Damian Ratajczak podniósł ciśnienie leszczyńskim fanom. Wielu kibiców obrażało go sugerując, że liczą się dla niego wyłącznie pieniądze. Sam zawodnik dobrze czuje się w nowym otoczeniu. Zakończony sezon w Ekstralidze był dla niego wyjątkowo udany. Ratajczak zaznacza, że propozycja powrotu do Leszna pojawiła się dopiero wtedy, gdy pojawiły się medialne doniesienia o tym, że ma nadal reprezentować klub z Zielonej Góry. Jak sam przyznaje jego pozostanie w Falubazie było już wtedy praktycznie przesądzone.
Zacząłem fajnie punktować i moja jazda wyglądała lepiej, gdy znalazłem się w Zielonej Górze – powiedział Damian Ratajczak w rozmowie z WP SportoweFakty. – Zmiana klubu to było w moim przypadku wyjście ze strefy komfortu. W macierzystym zespole trochę inaczej patrzy się na wychowanka niż na zawodnika z zewnątrz. Ostatecznie czekało mnie trudne zadanie, bo doszły do tego też zmiany w teamie, ale ten sezon mi dużo dał. Szybko zacząłem się dobrze czuć w Falubazie. Złapałem kontakt z ludźmi pracującymi w klubie i dlatego podjąłem taką decyzję – dodał.
Zawodnik opowiedział też serwisowi WP SportoweFakty o nieprzyjemnych sytuacjach jakich stał się ofiarą odchodząc z Leszna w 2024 roku. – W sumie największy hejt pojawił się, gdy poszedłem do Falubazu na wypożyczenie. To był ten najtrudniejszy okres -mówi Damian Ratajczak. – Teraz odczułem to inaczej. Sezon trwał, wszystko się kręciło, więc nawet nie zwracałem na to aż takiej uwagi. Pewną historię z tamtego okresu zapamiętam do końca życia. Jeden z kibiców, chyba z Leszna wysłał mi wtedy chyba na Instagramie, jak pali moją bluzę. Poza tym pojawiały się bardziej wulgarne komentarze. Nie brakowało nawet gróźb. Ja jednak się wtedy trochę tego spodziewałem. Wiemy wszyscy, jak to czasami działa – podsumował wychowanek Unii Leszno.
