Przygarnięty do „Byczej” rodziny – rozmowa z Bartłomiejem Czekańskim

Jest jednym z najsłynniejszych publicystów żużlowych. Cechuje go ostre pióro i charakterystyczny, barwny styl. W rozmowie z Głosem Leszna Bartłomiej Czekański opowiada o swojej przyjaźni z Unią Leszno i treningach żużlowych. Mówi także o tym, kto jego zdaniem ma największe szanse wywalczyć awans do Ekstraligi.


Odwiedź nasze social media:

Głos Leszna: Kilka miesięcy temu opublikowaliśmy materiał, który dotyczył braku rezerwowego seniora w Fogo Unii. Napisał pan wtedy w komentarzu, że to właśnie pan jest rezerwowym…

Bartłomiej Czekański: Formalnie nie jestem żużlowcem Unii, ale prawdopodobnie w najbliższym czasie zaliczę trening w Lesznie. Jeździłem już na tym torze, mam tam schowany motocykl, który dostałem od Tomka Golloba. W czerwcu skończę 66 lat, jestem zatem starszym juniorem.

Odnoszę wrażenie, że poza klubem z Wrocławia ma pan także spory sentyment do Unii Leszno…

Moją żużlową „mamą” jest Sparta Wrocław. Moją żużlową „narzeczoną” od wielu lat jest Unia. Mam w Lesznie równie wielu przyjaciół co we Wrocławiu, skąd pochodzę. Jeżdżę w Lesznie, bo tam się dobrze czuję i mam przyjaciół w osobach Piotra Rusieckiego, Kazia Juskowiaka, Damiana Balińskiego i Romana Jankowskiego. Prezesowi Unii jestem szczególnie wdzięczny za przygarnięcie mnie do „Byczej” rodziny. Dziękuję za opiekę i przyjaźń na jaką mogę liczyć w Lesznie. We Wrocławiu nie trenuję, bo pani Krysia powiedziała, że nie może patrzeć na moje upadki. To oczywiście nie zmienia faktu, że moje stosunki ze Spartą są przyjazne.

Za nami początek sezonu w Metalkas 2. Ekstralidze. Jak ocenia pan to, co prezentuje Fogo Unia? Ten zespół jest zdecydowanym faworytem do awansu, czy tylko jednym z kilku faworytów?

Wydaje mi się, że leszczynianie są głównym faworytem. Nie można natomiast lekceważyć innych drużyn. Najważniejszym konkurentem Unii ma być Polonia, która jest jednak w pewnym dołku. Oni nie jadą tak dobrze jak się wszyscy spodziewali. W Bydgoszczy jest pewien problem z torem, który przeszedł zmiany. Myślę jednak, że ta drużyna wraz z upływem czasu będzie coraz silniejsza.

Czy powinniśmy do grona faworytów Metalkas 2. Ekstraligi dodać Wilki Krosno?

Tak. Po tym, co widziałem, kiedy krośnianie jechali w Bydgoszczy sądzę, że ta drużyna zwłaszcza na swoim torze będzie groźna.

Fogo Unia zdążyła się już o tym przekonać. Tamto spotkanie odbyło się na przyczepnym torze. Czy pańskim zdaniem wymagająca nawierzchnia będzie w tym roku sposobem na leszczynian?

Nie sądzę. Pamiętajmy, że Janusz Kołodziej nie jest chyba w pełni silny i zdrowy. On ciągle się rehabilituje po zeszłorocznej kontuzji. Myślę, że z każdym meczem będzie mocniejszy. Do składu Unii wróci Ben Cook, Kacper Mania nabierze doświadczenia. Unia ma najsilniejszy skład i największy potencjał. Pamiętajmy o tym, że gdyby nie kontuzje w ubiegłym sezonie, to nie było opcji na spadek tej drużyny. To wszyscy przyznają, włącznie z szefem Ekstraligi Wojciechem Stępniewskim.

W mediach pojawiają się głosy mówiące o tym, że możemy mieć wyjątkowy sezon, w którym awans do Ekstraligi wywalczą dwie drużyny…

To jest całkiem możliwe, chociaż powiem szczerze, że np. Rybnik mi się podoba w Ekstralidze. Gdyby doszło do barażu z tym zespołem, to na pewno nie byłby to spacerek. Jest szansa na awans dwóch zespołów z Metalkas 2. Ekstraligi, ale na pewno nie będzie to łatwe. Chciałbym przy okazji zwrócić uwagę na dwa mecze ekstraligowe z ostatniej kolejki. Wychowankowie Unii, Przemek Pawlicki i Damian Ratajczak wygrali Falubazowi trudne spotkanie. W Częstochowie do zwycięstwa poprowadził gospodarzy Piotrek Pawlicki. Śmieję się zatem, że Unia Leszno wygrała dwa mecze w Ekstralidze, a potem otrzyma karę za brak szkolenia.

Przed sezonem leszczyński klub zdecydował się wypożyczyć swojego najlepszego juniora. Wiele osób twierdziło, że Unia podejmuje spore ryzyko. Jak ocenia pan ten ruch patrząc wyłącznie na aspekt sportowy?

W tej dyscyplinie zawsze istnieje ryzyko, bo zdarzają się kontuzje. Trzeba pamiętać, że chcąc wychować zawodnika trzeba mu dać jeździć na różnych torach w warunkach meczowych. Jedne zawody są warte tyle, co cztery treningi. Trzymanie zawodników, którzy występowaliby tylko w rzadkich młodzieżówkach mogłoby zahamować ich rozwój. Damian Ratajczak pozostaje zawodnikiem Unii Leszno, on jest tylko wypożyczony.

Zdjęcie pochodzi FB Bartłomieja Czekańskiego.

Czytaj teraz: