Najlepszy przyjaciel człowieka
Za kilka dni kończy się mój urlop i pora wracać do rzeczywistości. Choć w tym roku urlop trudno by było nazwać urlopem, bo wiele się zdarzyło. Raczej był to okres obfitujący w wiele wesołych i smutnych zdarzeń.
Zastanawiałam się, czy mam w ogóle o tym napisać. Pominąwszy moją, a właściwie mojego syna tragedię, problem jest dużo szerszy, więc uznałam, że należy.
W ubiegłym tygodniu mój syn stracił swojego ukochanego psa.
Człowiek, dla którego pies jest nie tylko strażnikiem, mieszkającym w budzie i przywiązanym łańcuchem do swojego ciasnego domu, nie tylko pupilem, ale przede wszystkim członkiem rodziny, przeżywa ogromny cios. Nie będę Wam pisała o rozpaczy, jaką ten fakt wywołał.
Chciałam napisać o …pozbyciu się ciała zwierzęcia.
Prawo nazywa ten proces utylizacją. Jakkolwiek to słowo strasznie brzmi, niestety tak właśnie jest określane.
Nie wolno ciała zwierzęcia zakopać na własnej posesji. Niestety prawo nie przewiduje takiego pochówku, natomiast za taki czyn dokładnie określa karę – do 5000 zł.
Dotąd myślałam, że utylizować można tylko śmieci. Odpad, który jest nam zbędny i którego nie darzy się żadnym uczuciem.
W Polsce nie ma zbyt wielu cmentarzy dla zwierząt. W wyszukiwarce znalazłam tylko kilka. Ceny za pochówek zaczynają się od 250 zł w zależności od wagi zwierzęcia. Do tego dochodzą jeszcze opłaty za transport i pielęgnację grobów. Istnieje również możliwość skremowania i pochowania we wspólnym grobie.
Od niepamiętnych czasów zwierzęta: psy, koty i inne domowe pupile towarzyszyły ludziom obdarzając swoich właścicieli ogromnym zaufaniem, wiernością, bezgranicznym przywiązaniem i szczególną miłością. Dla wielu ludzi taki towarzysz jest więcej niż przyjacielem, jest członkiem rodziny, którego strata jest bardzo bolesna.
Łza mi się kręci w oku, gdy to wszystko piszę.
Może powinniśmy pomyśleć o godnym pochówku dla naszych pupili, bez konieczności przemierzania kilkuset kilometrów na psi cmentarz.
Utylizacja, tak strasznie brzmi…
Jolanta Bartoś
Leszno 29 sierpnia 2016roku