Kołodziej: Po nocy przychodzi dzień
Mimo kontuzji jakie nękały go w tegorocznych rozgrywkach ponownie udowodnił, że jest liderem z prawdziwego zdarzenia. Dziś myśli już o powrocie z Fogo Unią do Ekstraligi. Z wypowiedzi Janusza Kołodzieja przebija zarówno optymizm jak i świadomość, że walka o wymarzony cel będzie bardzo trudna.
Odwiedź nasze social media:
Fogo Unia natychmiast po spadku zbudowała zespół mający potencjał, żeby szybko wrócić do Ekstraligi. Lider leszczyńskiej drużyny jest jednak w pełni świadomy, że droga do sukcesu może być wyboista. – Wiem na pewno, że nie będzie łatwo. W Metalkas 2. Ekstralidze jest można nawet powiedzieć, że ciężej. To będzie bardzo trudny i ciekawy sezon – powiedział Janusz Kołodziej w rozmowie z WP Sportowe Fakty. – Wydaje mi się, że u nas jest inny problem. Podobnie jak rok wcześniej mieliśmy ogromnego pecha. Najważniejsze jest to, żeby spokojnie wszystko poukładać. Mamy na to całą zimę. Mówi się, że szczęście sprzyja lepszym. My mieliśmy je wcześniej, zdobywaliśmy mistrzostwa i wszystko się układało idealnie. Teraz jest mega odwrotnie. Ja nie pamiętam takiego sezonu, żeby było tak bardzo pod wiatr. Po nocy przychodzi jednak dzień – dodaje wychowanek tarnowskiej Unii.
Mocne składy na przyszłoroczne rozgrywki Metalkas 2. Ekstraligi przygotowały min. zespoły z Rzeszowa i Bydgoszczy. Szczególnie imponująco przedstawia się zestawienie Polonii. Zawodnicy tego klubu mają większe od leszczynian doświadczenie w ściganiu się na torach niższej klasy rozgrywkowej. – Nie obawiam się tego. Mam duże zaplecze jeśli chodzi o ustawienia. Jeśli dobrze zacznę, bez pecha, to mogę być spokojny – przekonuje Janusz Kołodziej. – W ostatnim sezonie miałem dużo zamieszania, nawet jak wsiadałem na motocykl to było ciężko do końca. Bardzo długo musiałem brać leki przeciwbólowe, co było dla mnie dziwne, bo nigdy nie musiałem tak robić. Ból towarzyszył mi cały czas. Miałem wrażenie, że do końca sezonu to też wpływało na moją psychikę. Myślę, że w tym roku nie byłem sobą. Przyszły sezon chcę zacząć z przytupem dla samego siebie, żeby czuć się zdrowo i mieć chęci do jazdy.