Kołodziej o stawaniu się legendą Unii Leszno
Janusz Kołodziej znaczy dla fanów Byków więcej niż punkty zdobywane na torze. Już dziś można mówić o nim jako legendzie leszczyńskiego żużla. Sam zawodnik nie ukrywa satysfakcji z tego powodu.
Odwiedź nasze social media:
Wychowanek Unii Tarnów jest dla sympatyków Fogo Unii postacią darzoną porównywalnie wielkim szacunkiem jak Roman Jankowski czy Leigh Adams. Zapytaliśmy go jak czuje się w roli klubowej legendy. – Jest to mega miłe i fajne. Po części tak się czuję – mówi Janusz Kołodziej. – Chyba wszyscy sobie to zawdzięczamy. To jest tak, że jak mogłem tu jeździć bez przerwy, to jeżdżę. Teraz spadliśmy, ale nie odchodzę. Robiłem to co tylko mogłem dla swojej drużyny. Nie zawsze jest idealnie, ale się staram. To jest bardzo miłe i obopólne. Przed takim sezonem jaki nas czeka łatwiej mi było podjąć decyzję. Spadliśmy, a jednak nikt nie patrzy, żeby się rozejść – dodaje.
Janusz Kołodziej ma zwyczaj oddawać się zimą swoim pasjom, które nie są związane z żużlem. – Jak tylko będzie pogoda, to na pewno będę jeździł na quadzie. Poświęcę też trochę czasu na modele zdalnie sterowane. Chciałbym mieć w życiu wszystkiego po trochę. Generalnie treningi ukrywam dla siebie, ale jakiś filmik pewnie się pojawi – powiedział lider Fogo Unii.
Lider Byków wierzy, że limit pecha wyczerpał w dwóch minionych sezonach. – Chcę, żeby w przyszłym roku pojawiła się pewna systematyczność w jeździe, której zabrakło mi w ostatnim sezonie – mówi Janusz Kołodziej. – Wiem, że jeśli będzie radość z jazdy to będę mógł realizować swoje plany. Wierzę, że takich zawirowań jak ostatnio już nie będzie.