Hampel mistrzem, Pawlicki ze srebrem

Jarosław Hampel i Przemysław Pawlicki byli bohaterami leszczyńskiego finału IMP w 2011 roku. Drugi z wymienionych musiał wyszarpać medal w wyścigu dodatkowym. Niesiony sukcesem stracił koncentrację i zaliczył groźnie wyglądający upadek za linią mety.
Odwiedź nasze social media:
Leszczyński finał IMP miał kilku faworytów. Do tego grona z pewnością można było zaliczyć Piotra Protasiewicza, Grzegorza Walaska czy młodych i głodnych sukcesów braci Pawlickich i Macieja Janowskiego. Wydawało się jednak, że najwięcej do powiedzenia powinien mieć Jarosław Hampel. Popularny „Mały” cieszył się wtedy optymalną formą i miał atut własnego toru.
W jednodniowych finałach IMP niejednokrotnie dochodziło do niespodzianek. Inaczej było w Lesznie w 2011 roku. Jarosław Hampel od początku zmagań jeździł wyśmienicie. Wygrał zawody z kompletem punktów, rozstrzygając wszystkie swoje wyścigi już na pierwszym łuku. – Zależało mi na tym, żeby zdobyć to trofeum. Wielokrotnie walczyłem o mistrzowski tytuł z lepszym i gorszym skutkiem. Nigdy wcześniej nie było mi po drodze, żeby zdobyć złoty medal – mówił Jarosław Hampel podczas konferencji prasowej po zawodach.
Znacznie bardziej emocjonująca była rywalizacja o pozostałe medale. Po rozegraniu 20 biegów aż trzech zawodników miało 11 punktów. Piotr Protasiewicz, Przemysław Pawlicki i Grzegorz Walasek stanęli na starcie wyścigu dodatkowego o srebrny i brązowy medal. Kiedy taśma poszła w górę ostrą walkę na pierwszym okrążeniu stoczyli Pawlicki z Protasiewiczem. Wychowanek Falubazu był bliski wyjścia na pierwszą pozycję, ale nie zdołał się przebić. Młodziutki Przemysław Pawlicki rozegrał ten wyścig jak stary wyga i mógł cieszyć się z wielkiego osiągnięcia. Fetowanie sukcesu na motocyklu przypłacił jednak groźnym upadkiem, silnie uderzył ciałem i kaskiem o tor. Zawodnik zdołał jeszcze odebrać na podium medal, ale na udział w konferencji prasowej nie starczyło mu już sił.