Echa dawnych wydarzeń. Poseł pobity na Smoczyku

Do tego niechlubnego incydentu doszło w 2001 roku. Po meczu, w którym Unia podejmowała wrocławską Spartę, obrzucony butelkami i pobity został poseł Ryszard Czarnecki. Zdaniem ówczesnego kierownictwa leszczyńskiego klubu, polityk celowo prowokował kibiców.


Odwiedź nasze social media:

Rozegrane 3 maja 2001 roku spotkanie Unii ze Spartą trzymało w napięciu do samego końca. Ostatecznie 46:44 triumfowali goście z Wrocławia. Mecz przeszedł jednak do historii nie ze względu na aspekty sportowe, tylko wydarzenie, które miało miejsce chwilę po jego zakończeniu.

Ryszard Czarnecki był wtedy posłem i prezesem WTS-u. Starał się też zdobyć popularność przed wyborami na urząd prezydenta Wrocławia, w których zamierzał startować. Chwilę po zakończeniu ostatniego wyścigu udał się do parku maszyn. Jego droga wiodła tuż przy sektorach zajmowanych przez rozgoryczonych leszczyńskich kibiców. W relacjach prasowych czytamy, że Ryszard Czarnecki wyposażony w szalik Sparty, ostentacyjnie celebrował swoją radość. Miejscowi fani dali się sprowokować. W stronę posła rzucano butelki. – Z grupy rozwydrzonych bandyckich kibiców w stronę prezesa Atlasa wyskoczył nagle jeden człowiek i uderzył Czarneckiego ręką w głowę. Nie wiadomo jednak, co młodociany bandyta trzymał w ręku, ale, jak się potem okazało, cios był bardzo silny – relacjonował wiceprezes WTS-u Andrzej Rusko, cytowany przez tygodnik Wprost.

Były prezes Unii Leszno przywołuje kontekst tamtej sytuacji. – Był prezesem WTS-u, więc zaprosiłem go na trybunę VIP – powiedział w rozmowie z WP Sportowe Fakty Rufin Sokołowski. – Jednak on kandydował w wyborach, a kampania rządzi się swoimi prawami i uznał, że pojawi się normalnie wśród miejscowych kibiców. Wszyscy wokół wspierali Unię, on jeden siedział w szaliku Sparty. Proszę to sobie wyobrazić. Gdyby Ryszard Czarnecki był wtedy na loży VIP, to wracałby do parku maszyn poprzez płytę główną boiska i nie doszłoby do tej sytuacji. Machał przed zapaleńcami szalikiem. Jeden z nich nie wytrzymał – dodaje były prezes Unii Leszno.

Nikt jednak nie kwestionował faktu, że do ataku na posła doszło.

Wracając po meczu do Wrocławia Ryszard Czarnecki miał się źle poczuć. Trafił do szpitala, który następnie opuścił na własne życzenie. Stwierdzono u niego wstrząśnienie mózgu. Przeszedł także badanie tomografem komputerowym. – Z tym wiązała się jeszcze jedna śmieszna historia – wspomina Rufin Sokołowski cytowany przez WP Sportowe Fakty. – Jeden z dziennikarzy spóźnił się na konferencję Czarneckiego, więc ten jeszcze raz pojawił się pod szpitalem i zrobił sobie kolejne zdjęcia przy tomografie. Miał koszulę w innym kolorze, stąd wyszło to na jaw.

W wyborach na prezydenta Wrocławia Ryszard Czarnecki nie odniósł sukcesu.

Czytaj teraz: