Menedżer o atucie Bena Cooka
Australijski żużlowiec Fogo Unii przebojem wdarł się na polskie tory. Ben Cook zachwycał swoją jazdą zarówno w Ekstralidze jaki i na jej zapleczu. Jacek Frątczak zwraca uwagę na aspekt, który pomaga temu zawodnikowi osiągać dobre wyniki.
Odwiedź nasze social media:
Ben Cook pojawił się w Lesznie w 2024 roku w związku z kontuzjami podstawowych żużlowców. Nie miał wcześniej doświadczeń w jeździe na naszych torach. Mimo to, znakomicie odnalazł się w nowej rzeczywistości. Rozgrywki ekstraligowe zakończył ze średnią biegową 1,976. Doskonale radził sobie także w Metalkas 2. Ekstralidze. Skuteczniejszy od niego był tylko Janusz Kołodziej.
Zdaniem Jacka Frątczaka niewątpliwym atutem Bena Cooka jest jego drobna budowa. Ekspert przypomina jednocześnie, że wykorzystanie niskiej wagi wymaga też odpowiednich ustawień motocykla i umiejętności technicznych samego zawodnika. – Gdy patrzę, jak jedzie Ben Cook i jak wyprzedza, to z całą pewnością on wykorzystuje swoje parametry motoryczne. Biorąc pod uwagę przepisy, które dzisiaj stanowią, iż ważymy tylko motocykl, a nie motocykl razem z zawodnikiem, to przełożenie mocy na masę ma znaczenie – powiedział były menedżer żużlowy Jacek Frątczak w rozmowie z Przeglądem Sportowym. – W żużlu zawodnicy jeżdżą na różnych przełożeniach. Przy dobranych odpowiednich przełożeniach dla zawodników lekkich jak Ben Cook, Leon Madsen, to silnik dalej ma podobną moc, jednak jest mu łatwiej się rozpędzić. To oznacza, że jeżeli ci zawodnicy jeżdżą na innych przełożeniach niż żużlowcy o 10 kilogramów ciężsi, to z całą pewnością będzie to przewagą – dodał.
Zdjęcie: Foto Kats
