Jaimon Lidsey, czyli od zachwytu do rozczarowania

Do zespołu Byków wszedł w imponującym stylu. Wielu widziało w nim wielki talent i spodziewało się, że szybko stanie się jednym z liderów Fogo Unii. Odchodząc z Leszna mówił, że potrzebuje nowych bodźców, żeby się rozwinąć. Przełom jednak nie nastąpił, Jaimon Lidsey popadł w przeciętność.


Odwiedź nasze social media:

Australijczyk na stałe wbił się do składu Fogo Unii w 2020 roku. W dwóch pierwszych kolejkach tego sezonu słabe występy zaliczył Brady Kurtz. Wtedy swoją szansę otrzymał Lidsey. W meczu przeciwko Motorowi Lublin na Stadionie im. Alfreda Smoczyka wywalczył 9 punktów. W kolejnych spotkaniach potwierdził, że jest gotowy na rywalizację w Ekstralidze. Jeździł ambitnie i dojrzale dorzucając cenne punkty do dorobku zespołu. Szybko też zyskał sympatię kibiców, z których wielu wróżyło mu wielką karierę. Sezon 2020 zakończył ze średnią biegową 1,787.

Wydawało się, że najlepsze wyniki dopiero przed nim, ale następne rozgrywki przyniosły spore rozczarowanie. Australijczyk zaliczył spory regres kończąc sezon ze średnią 1,403. Powrót do dobrej dyspozycji miał nastąpić w 2022 roku. Lidsey znacząco poprawił wtedy skuteczność, ale formy z 2020 roku nie odzyskał. W ostatnim roku startów w Lesznie osiągnął średnią biegową 1,622. Nie był to zły wynik, ale wyraźnie można było zauważyć, że Jaimon Lidsey przestał się rozwijać.

Australijczyk zdecydował się na nowe wyzwanie. Sezony 2024 i 2025 spędził w zespole z Grudziądza. Poprawy wyników jednak nie zanotował. Podobnie jak w ostatnich sezonach spędzonych w Lesznie przeplatał udane mecze bardzo słabymi.

W przyszłym roku Jaimon Lidsey będzie żużlowcem częstochowskiego Włókniarza. Klub ten będzie dysponował bardzo słabym składem i zapewne nie zdoła utrzymać się w Ekstralidze.

Zdjęcie: FB Unii Leszno