Sezon 1998. Medal był na wyciągnięcie ręki
To był pierwszy sezon od lat, kiedy żużlowcy Unii Leszno należeli do ścisłej ligowej czołówki. Upragnionego medalu nie udało się jednak wywalczyć. Przesądziła o tym w dużej mierze nieobecność Leigh Adamsa w jednym z kluczowych spotkań.
Odwiedź nasze social media:
W 1997 roku Unia Leszno będąc beniaminkiem w najwyższej klasie rozgrywkowej zajęła miejsce w środku ligowej tabeli. Był to niewątpliwy sukces drużyny złożonej z wychowanków oraz zdobywającego coraz większą sympatię fanów Leigh Adamsa. Do kolejnego sezonu zespół przystąpił w niemal identycznym składzie. Oprócz wspomnianego Australijczyka o jego sile decydowali: Roman Jankowski, Adam Skórnicki, Andrzej Korolew, Damian Baliński, Ronnie Correy, Brian Andersen, Robert Mikołajczak, Andrzej Szymański i Maciej Jąder.
Na inaugurację Byki rozbiły na swoim torze 60:30 zielonogórski Falubaz. Zdecydowanie trudniejsze zadanie czekało leszczynian w drugiej kolejce. Faworyt rozgrywek z Bydgoszczy dał Unii srogą lekcję żużla wygrywając 57:32. Na szczęście tej porażki nie trzeba było długo rozpamiętywać. Byki wygrały pięć następnych spotkań ligowych i zajmowały miejsce w czubie tabeli. Dla rywali jasnym stało się, że leszczynian trzeba traktować w tym sezonie wyjątkowo poważnie.
Unii zdarzały się jednak wpadki. Tak było choćby podczas wyjazdowych pojedynków w Gorzowie czy Pile. Minimalną porażką zakończył się także domowy mecz z Polonią Bydgoszcz, który oglądał na Stadionie im. Alfreda Smoczyka komplet publiczności. Mimo słabszych momentów zespół zajął trzecie miejsce w tabeli po rundzie zasadniczej.
W pierwszym meczu fazy play-off Byki podjęły u siebie Polonię Piła. Po bardzo wyrównanym spotkaniu leszczynianie triumfowali 47:43. Wielkiej radości jednak nie było, wszyscy zdawali sobie sprawę, że zaliczka przed rewanżem w Pile jest bardzo skromna. Druga odsłona półfinału zakończyła się wielkim skandalem. Goście otwarcie mówili, że tor, na którym przyszło im rywalizować był spreparowany. Leszczynianie zaliczali upadki, które miejscowi określali jako celowe. Wreszcie prezes Unii zapowiedział przed telewizyjnymi kamerami, że jego zawodnicy nie wyjadą już na tor. Trener pilan, Stanisław Chomski odpowiadał drwinami i sugestiami, że żużlowcy Unii mają braki kondycyjne. Ostatecznie leszczynianie podjęli jednak rywalizację w obawie przed możliwością wykluczenia ich z rozgrywek do końca sezonu. Szerzej o tych wydarzeniach piszemy tutaj. Mecz będący parodią sportowego widowiska zakończył się wysokim triumfem miejscowych. Bykom pozostawała walka o brązowy medal.
Niestety dla leszczyńskich fanów w pierwszym, wyjazdowym pojedynku w Rzeszowie zabrakło Leigh Adamsa. Osłabiona brakiem lidera Unia przegrała aż 32:58. Ekipa Stali była już bardzo bliska wywalczenia medalu.
Leszczyńscy kibice po wspomnianym meczu stracili wiarę w zespół. Podczas spotkania rewanżowego na trybunach pojawiła się zaledwie garstka najwierniejszych fanów. Tuż przed rozpoczęciem rywalizacji na murawie stadionu ustawiono stolik i krzesło. Chwilę później usiadł tam Leigh Adams i podpisał z Unią kontrakt na kolejny sezon. Zmagania z rzeszowianami okazały się ciekawe, ale o odrobieniu strat nie było mowy. Byki wygrały 48:42 i musiały zadowolić się czwartym miejscem.
Na pierwszy po długiej przerwie medal Drużynowych Mistrzostw Polski kibicom i zawodnikom Unii przyszło poczekać do 2002 roku.
Ostateczna kolejność w sezonie 1998:
- Jutrzenka Polonia Bydgoszcz
- Polonia Piła
- VAN PUR Rzeszów
- Unia Leszno
- Apator DGG Toruń
- Trilux-Start Gniezno
- Kuntersztyn GKM Grudziądz
- Pergo Gorzów
- ZKŻ Polmos Zielona Góra
- Iskra Ostrów