Gollob przyjechał z lawetą, Jankowski utarł mu nosa

W połowie lat 90-tych Tomasz Gollob dzielił i rządził w krajowym żużlu. W 1994 roku przyjechał do Leszna na turniej indywidualny z lawetą. Nagrodą za zwycięstwo był bowiem samochód. Mocno obsadzony turniej wygrał jednak idol miejscowej publiczności – Roman Jankowski.


Odwiedź nasze social media:

Młody Tomasz Gollob zadziwiał swoimi umiejętnościami i determinacją. W lidze osiągał wyjątkowo wysokie średnie biegowe. Był nadzieją polskich kibiców na sukcesy międzynarodowe. Zawodnik Polonii Bydgoszcz w latach 1992-1995 zdobył cztery razy z rzędu złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Polski. Przy okazji turniejów zawodnicy z krajowej czołówki żartowali czasami, że walczą o drugie miejsce. Pierwsze wydawało się bowiem „zarezerwowane” dla Tomasza Golloba.

W 1994 roku w Lesznie rozegrano zawody indywidualne o puchar Dyrektora Generalnego FSO. Impreza była bardzo mocno obsadzona. Startowali w niej min. bracia Gollobowie, Tony Rickardsson (który w tym samym sezonie został mistrzem świata), Rif Saitgariejew i kilku reprezentantów miejscowej Unii. Nagrodą główną był polonez.

Będący w wyśmienitej formie Tomasz Gollob postanowił przygotować się na transport samochodu. Do Leszna przyjechał z lawetą, co do dziś wspomina wielu sympatyków czarnego sportu. – Tak było. Turniej jednak ja wygrałem i Tomek wracał z pustą lawetą – wspomina Roman Jankowski cytowany przez Przegląd Sportowy. Tomasz Gollob miał po zawodach tłumaczyć, że laweta była mu potrzebna, bo wybierał się do Niemiec po samochód.

Imprezę wygrał wspomniany już Roman Jankowski z dorobkiem 14 punktów. W bezpośrednim pojedynku pokonał on zdobywcę drugiego miejsca – Tony Rickardssona. O zajęciu ostatniego miejsca na podium przesądził wyścig dodatkowy, który wygrał Rif Saitgariejew. Za Rosjaninem na metę wpadli Dariusz Łowicki i Tomasz Gollob.

Czytaj teraz: